Znowu rano bestialsko zgwałcony,
wrzaskiem, który z budzika się sączy.
Mgła opadła, czas uciekł spłoszony,
już po świętach, dzień wolny się skończył.
Za godzinę snu dzisiaj bym zatłukł,
a dzień temu żur piłem wraz z Bogiem.
Stoję z kartą przed drzwiami zakładu,
czy się odbić, czy zniknąć za rogiem.
Rzec by można - już gwiazdka za pasem,
chociaż długie do grudnia miesiące.
Szybko miną - nie wygra się z czasem,
który znika co wieczór ze słońcem.
Sławomir, 18.04.2017
Zdjęcie z Google